Herbata to mój ulubiony napój. Czarna earl grey, owocowa, zielona, miętowa - na co dzień. Okazyjnie (np. na święta) piję sypane z kawałkami owoców w środku. Nic tak dobrze nie smakuje jak pełen kubek aromatycznej herbaty :) Zalewam wrzątkiem i po chwili parzenia mogę się delektować. Uwielbiam to. Ale co robić, jeśli do danego typu herbaty, muszę odpowiednio dobrać temperaturę wody? Przyznam się, że do tej pory określałam temperaturę przegotowanej wody na oko i tyle.
Jakiś czas temu zepsuł się nam nasz staruszek czajnik. Zwykły, plastikowy, służył nam odkąd zamieszkaliśmy na swoim. Działał do czasu, aż przypadkiem nie popsułam siteczka ochronnego. Trzeba było poszukać nowego towarzysza codziennego rytuału parzenia herbaty. I wiecie co? Znalezienie ładnego (kwestia gustu i preferencji oczywiście) czajnika elektrycznego to nie takie proste. Oprócz typowych funkcji, zależało mi na konkretnym wyglądzie. Miał pasować do naszej kuchni, więc pomyślałam w pierwszej kolejności o czajnikach retro. Takich semi babcinych, z nutką nowoczesności. Nie było łatwo znaleźć odpowiedniego kandydata, dlatego postanowiłam przedstawić Wam wyniki moich poszukiwań.
Na pierwszy ogień idzie Kitchen Aid - Artisan. Piękny design, biały idealnie by pasował do mojego Kiciusia ;) Jednak cena poraża. Nie wydam na czajnik 799 zł!
więcej tutaj |
DeLonghi ICONA Vintage w kilku wersjach kolorystycznych. Niestety białego nie ma, a ja się uparłam na biały. Cena 389 zł.
więcej tutaj |
Czajnik Smeg. Czy trzeba coś więcej pisać? Ta marka mówi sama za siebie. Design w stylu lat 50 w słodkich pastelowych kolorach. W zeszłym roku nowość na targach designu w Mediolanie. Dostępny na e-bay za 569 zł. Boski!
więcej tutaj |
Czajnik angielskiej marki Morphy Richards. Ładny, niebanalny, ma wszystkie fajne funkcje, które czajnik powinien posiadać. Ale... zupełnie nie te kolory, które widziałabym w swojej kuchni. Cena 413 zł.
![]() |
więcej tutaj |
Czajniki Kenwood kMix, seria vintage, w kilku ponadczasowych kolorach. Cena 259 zł. Fajny design, ale mnie osobiście nie zachwyca. Zbytnio przypomina mi te tradycyjne czajniki, stawiane na kuchence.
Ten czajnik spodobał mi się niesamowicie. Klarstein Granada Rossa, cena 249 zł. Może nie jest bardzo retro, ale totalnie w moim guście. Bardzo mi się spodobał ten tłoczony wzór, jednak obawiałam się, że może na żywo wyglądać zbyt plastikowo.
więcej tutaj |
I już prawie miałam kliknąć kupuj, gdy znalazłam coś jeszcze...
i przepadłam:)
Trzy dni myślałam, czy na pewno to TEN.
Matko, a to tylko czajnik! ;P W sumie wolałabym, żeby był cały biały (zwłaszcza kabel - jest czarny) i stał była szczotkowana, a nie w połysku. Nie ma także w pełni obrotowej podstawy, ani dodatkowego drobnego siteczka przy dzióbku (ma tylko sitko z dużymi dziurami). Ale i tak zawrócił mi w głowie, zwłaszcza ten analogowy wskaźnik temperatury! W końcu problem z odpowiednią temperaturą do parzenia herbaty zniknie! Widzicie sami, że wpadłam jak śliwka w kompot. Musiałam go zamówić. Czekam teraz na kuriera i liczę na to, że się nie rozczaruję.
![]() |
więcej tutaj |
I jeszcze jedno - cena - 179 zł. Jak dla mnie całkiem przystępna. Ale porównując do innych czajników i ich parametrów, mam nadzieję że nie okaże się, że to jakiś bubel.
Taaak. Więc wydawałoby się, że wybór czajnika jest prosty.
Nic bardziej mylnego;)
A Ty jaki masz w domu czajnik? :)
Pozdrawiam
Magda
Herbata to mój ulubiony napój. Czarna earl grey, owocowa, zielona, miętowa - na co dzień. Okazyjnie (np. na święta) piję sypane z kawałka...