Ostatnio cisza tu jak makiem zasiał. Nie martwcie się jednak, nie zarzuciłam blogowania. Ale zwolniłam na pewno. Potrzebny mi był detoks, potrzebny mi był czas na to co dla mnie ważne oraz po to, by zajrzeć wgłąb siebie. Gdzie byłam zatem, gdy mnie tu nie było? Tam gdzie zawsze, w domu, przy najbliższych, najukochańszych. W ogrodzie, na zakupach i na spacerze. W kuchni przy garach, w garażu sprzątając zalegające graty, na rowerze odprowadzając i odbierając dzieci z przedszkola, w aptece i na poczcie. Może jestem dziwna, ale nie brakuje mi przygód, adrenaliny (tej dzieci dostarczają mnóstwo;)), biegania w szpilkach po wielkim mieście. Nie lubię łazić po centach handlowych, jak coś to tylko z konieczności, nie lubię zgiełku, tłumów i smrodu wielkiego miasta. Ten ostatni z roku na rok przeszkadza mi coraz bardziej, choć i tak mieszkamy tu prawie jak na wsi. Wszędzie, gdzie bym nie była snułam plany, rozmyślałam, zastanawiał się co dalej. Nic więcej na razie zdradzić Wam nie mogę, choć czasem chciałabym się podzielić rozterkami, opowiedzieć o tych wszystkich naszych pomysłach, zapytać o radę. Póki co zostawiam temat niedopowiedziany z obietnicą, że kiedyś Wam zdradzę tą słodką tajemnicę :)))) A dziś zostawiam Wam parę majowych kadrów. Po więcej zapraszam na mój instagram, na którym jestem codziennie ;)
Ostatnio cisza tu jak makiem zasiał. Nie martwcie się jednak, nie zarzuciłam blogowania. Ale zwolniłam na pewno. Potrzebny mi był detoks, ...