Wpadłam w czarną dziurę życiem zwaną. Natłok obowiązków totalnie mnie zniewolił i wszystko dookoła. Nie chcę znikać, ale chyba muszę...
Kochani, dziś pewnie wszyscy zabiegani tak samo jak ja, więc wpadam tu tylko na chwilę.
Chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych:)
Spokoju, radości i cudownej rodzinnej atmosfery przy świątecznym stole.
Wesołego Alleluja!!
życzy
Magda z rodziną:)
Nie udało mi się zrobić wszystkiego, co zaplanowałam. W dodatku zamiast przygotowywać się do świąt szukałam nowej pralki, bo obecna pożegnała się z nami kilka dni temu, bez żadnego ostrzeżenia.
Ale nie martwię się tym. Chcę porządnie odpocząć z rodzinką i to jest dla mnie najważniejsze.
Na pocieszenie zaś zrobiłam sobie wielkanocnego zająca. I od razu mi lepiej:)
Na zdjęciach ujęłam praktycznie jedyną dekorację świąteczną, którą udało mi się wcześniej zrobić. Stare, pstrokate wcześniej jaja, pomalowałam na biało i zrobiłam coś a'la przepiórcze. Rzeżuchę już trzeci rok z rzędu sieję w skorupkach i nadal jestem zakochana w tej mega prostej i delikatnej dekoracji. I to by było na tyle. Zmykam do kuchni piec mazurka z kajmakiem. Muszę sobie dosłodzić po stracie pralki;) Buziaki i do zobaczenia po świętach!
Kochani, dziś pewnie wszyscy zabiegani tak samo jak ja, więc wpadam tu tylko na chwilę. Chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze ży...
Pamiętam jak kilka lat temu zaczęłam po raz pierwszy zaczytywać się w cudownych blogach, dzięki którym odkryłam kultową już chyba ceramikę Mynte od IB Laursen. Kubeczki, miseczki, dzbanuszki, tu dziubek, tam uszko, och przecudne! I do tego te kolory! No nie mogłam przejść obok nich obojętnie, zwłaszcza że cały czas byłam na etapie poszukiwania mojej wymarzonej zastawy stołowej. I wiecie co? W końcu podjęłam decyzję. Czas zacząć ją kompletować. Zrobiłam pierwszy krok i tak oto na naszym stole rozgościły się cukiernica i mlecznik ze scandishop. Piękna, ręcznie szkliwiona ceramika, jestem nią zachwycona! I nie mogłam się oprzeć, aby nie zamówić patery w miętowym kolorze! Będzie idealna do serwowania wypieków na zbliżające się święta. Bo jak już wiecie - u mnie będzie po prostu pastelowo :D
Jak tam Wasze przygotowania świąteczne?
U mnie sporo do przodu, ale nie będę zapeszać;)
Miłej niedzieli Wam życzę!
Magda
Pamiętam jak kilka lat temu zaczęłam po raz pierwszy zaczytywać się w cudownych blogach, dzięki którym odkryłam kultową już chyba ceramik...
AAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ratunku!
Już tak blisko do świąt, a ja nie poczyniłam żadnych przygotowań!
Dom jak po wojnie, okna nie umyte, żadnych dekoracji. Oj Magda obijasz się!
Presja idealnej mamy, żony i opiekunki domu jest ogromna, a ja na razie niemal całe swoje siły przekładam na pracę.
Dziś moja mama poratowała mnie wielką reklamówką łupin cebuli i chociaż będę mogła jaja w "cebulaku" zafarbować, jakby inne pomysły nie wyszły. Plan awaryjny jest, czas zabrać się za resztę. W tym roku zamiast tradycyjnych pisanek, marzą mi się pastelowe dekoracje. Zobaczymy co z tych moich marzeń wyjdzie, tymczasem zostawiam Was z Wielkanocnymi inspiracjami na jaja w różnych odsłonach.
Ale jaja! Jaja dla fanów washi tape i czarnych markerów. Fantazyjnie i z wąsikiem;)
Jaja wiosenne udekorowane papierowymi kwiatuszkami. Przyda się odpowiedni dziurkacz i troszkę cierpliwości;)
Jaja "pure", czyli elegancja tkwi w naturalnej prostocie. Nic dodać, nic ująć.
Nie macie jaj przepiórczych? To już macie - wystarczy farba oraz szczoteczka do zębów i już można się bawić w Jacksona Pollocka;)
Jaja dla tych alternatywnych z hipsterską duszą.

Jaja udekorowane kropeczkami z dziurkacza. Prosty pomysł i na pewno każde dziecko będzie z takiego dzieła zadowolone. Mamy również;)
Jaja jako doniczki dla cebulek hiacyntów. Dla tych, którzy lubią naturę i roślinne dekoracje to strzał w dziesiątkę.

Jaja "glamour" dla tych cierpliwych i precyzyjnych;)
Świeczki ze skorupek po jajkach? Czemu nie!
I na koniec: jaja "betonowe", całkiem ciekawe i na pewno wytrzymają na kolejny rok:)
Wszystkie zdjęcia z linkami do źródła znajdziecie tutaj > KLIK.
Czas kupić jajka i zacząć własną produkcję.
AAAAaaaaa!!!
:)))
Buziaki
Magda
AAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ratunku! Już tak blisko do świąt, a ja nie poczyniłam żadnych przygotowań! Dom jak po wojnie, okna nie...
Nie będę Wam tu ściemnieć, że jestem nie wiadomo jak dobrą ogrodniczką. Nie jestem.
Nie będę pisać również, że mam wielki ogród, po którym co ranek przechadzam się piastując rośliny. Bo nie mam i chodzić, na razie, nie chodzę.
Ale skrawek ziemi posiadam. Takiej czarnej, co choć mchem i chwastami porośniętej, to mój własny. Mały, ale na nasze potrzeby wystarczający. Ile to w końcu czasu trzeba poświecić, żeby pielęgnować te marne kilka roślinek! A to poprzycinać gałęzie, a to pograbić, wypielić, posiać, popryskać. A przecież zrobię te piętnaście kroków i już koniec tych moich włości.
Odkąd tu zamieszkaliśmy sporo pracy wkładałam w nasz mały ogród. Raz nawet z uporem maniaka pieliłam w pełnym słońcu i wyrywałam mech z trawy. Kawałek po kawałku, na kolanach. To było w ósmym miesiącu ciąży, teraz bym kupiła już areator;P Pomyślicie, zwariowała. Może i tak, ale fajnie jest pielęgnować coś swojego, dbać,doglądać i czekać na plony.
Jejku, ale się rozpisałam! To wszystko dlatego, że dziś zrobiłam generalny porządek w moim mini zielniku. Wiem, wiem - troszkę późno na takie prace, ale... wcześniej mi się nie chciało;P Dziś jednak sprzyjająca pogoda i dzieciaki bawiące się obok w piaskownicy, pozwoliły na swobodne pielenie i sianie.
Na razie możecie na zdjęciu zobaczyć natkę pietruszki, która już 3 rok z rzędu nie daje się zimie i nie przemarza, choć miała być jednoroczna... :) Obok truskawki i poziomki, które rozrosły mi się z dwóch małych sadzonek, znalezionych kiedyś w ogrodowych chaszczach, jak się wprowadziliśmy. Po dwóch latach rozrosły się na tyle, że zaczęły dominować nad tym moim małym zielnikiem. Już nawet planowałam na nim małe truskawkowe poletko, ale zdecydowałam, że jednak wolę zielnik. Przesadziłam je zatem do kilku donic i już się nie mogę doczekać lata, kiedy będę zajadać owoce prosto z krzaczka:D A w zielniku, jak co roku - koper, majeranek, oregano, bazylia i szczypiorek. Mam nadzieję, że niedługo pokażę Wam moje aromatyczne ziółka. Sezon doglądania ogrodu ogłaszam za otwarty;)
Nie będę Wam tu ściemnieć, że jestem nie wiadomo jak dobrą ogrodniczką. Nie jestem. Nie będę pisać również, że mam wielki ogród, po który...
Kochani, wpadam tylko na chwilę z kolejną porcją zdjęć;)
Wiecie jak to jest, jak złapiecie za pędzel i nie możecie przestać przemalowywania kolejnych rzeczy? No więc w moje ręce tym razem wpadły farby w spray'u;) Ok, same nie wpadły, planowałam ich zakup już długi czas i akurat jeżdżąc za zakupami remontowymi wpadły do koszyka, same!:P
Kupiłam białą/kremową w połysku oraz czarną w połysku i macie. I tą czarną matową malowało mi się świetnie! W dodatku idealnie nadaje się do pisania po niej kredą:) Jakiś czas temu pokazywałam Wam pojemniki z uroczymi wieczkami w kropeczki. Dostałam je od męża, który zaczyna coraz celniej trafiać w mój gust :D Niemniej jednak, choć wieczka były super, boki już nie bardzo mi się podobały. Niecny plan ich przemalowania zrealizowałam kilka dni temu. Oto wyniki:
Przemalowałam również starą puszkę, która nigdzie mi nie pasowała.
Teraz jest jak znalazł na zbiór moich drewnianych łyżek, których używam do gotowania.
Jak przemalować metalową puszkę?
- Kupcie farbę w sprayu, ja użyłam DupliColor, dostępną w każdym markecie budowlanym.
- Metalową puszkę umyjcie, osuszcie i dodatkowo odtłuśćcie np. octem. Nie trzeba dodatkowo zmatowić puszki papierem ściernym, choć taki zabieg pewnie polepszyłby przyczepność farby.
- Brzegi puszki oklejcie papierową taśmą klejącą. Ja oklejałam zarówno górę jak i dekoracyjny rant na dole.
- Puszkę należy ułożyć na płaskiej powierzchni otworem do dołu, tak żeby farba nie zachlapała wnętrza.
- Dokładnie wymieszajcie farbę w puszce (3min).
- Malujcie z odległości około 30cm kilka cienkich warstw. To uchroni przez zaciekami oraz poprawi trwałość powłoki. Czarną matową farbą malowałam dwukrotnie i efekt był idealny, natomiast dopiero po 4 warstwach białej byłam zadowolona. Kolejne warstwy nakładałam mniej więcej co 2 godziny. Potem poczekałam kolejne 2 dni, aby dobrze się farba utwardziła i zdjęłam taśmy klejące.
- No i najważniejsze - nie malujcie w domu, ta farba okropnie śmierdzi! I tak samo zostawcie puszki do wyschnięcia na dworze, bo zapach ulatnia się jeszcze długi czas.
A tak wyglądały puszki przed metamorfozą.
Ps. dziękuję za wszystkie Wasze głosy odnośnie koloru płytek w kuchni. Powiem Wam, że jestem już zdecydowana, ale jeszcze nie zdradzę, na który! :P
Buziaki
Magda
Kochani, wpadam tylko na chwilę z kolejną porcją zdjęć;) Wiecie jak to jest, jak złapiecie za pędzel i nie możecie przestać przemalowywan...