Nasze pierwsze M2

16:50

Zastanawiałam się przez te ostatnie kilka dni o czym powinien być drugi post. Pomysły miałam różne Może mogłabym napisać o tym, co  bym chciała umieścić w nowym domku. Może o naszych przyszłych kolorach, może o przedmiotach, które do tej pory zrobiłam. Zdecydowałam jednak zacząć od przeszłości. Czyli od naszego wspólnego pierwszego M2. Dlaczego tak? Ponieważ chciałabym pokazać czego w nowym domu na pewno nie będzie. Nie chodzi mi o meble czy sprzęty - bo te  w większości z braku środków zabraliśmy ze sobą, ale o klimat. Czyli nowoczesny, trochę surowy, ktoś powiedziałby zimny. Ale nam wtedy odpowiadał i czuliśmy się w nim rewelacyjnie. 
Zaczęło się od zabawnych pasków które malowałam w części jadalnianej. Do dziś mąż wspomina, ile przy tym siarczystych słów poleciało z mojej strony. W tamtym dniu powiedziałam sobie, że już więcej razy pasów na ścianach malować nie będę.


Większość czasów studenckich przemieszkaliśmy na "wesoło". Potem, zanim jeszcze urodził się nasz synek, wyremontowaliśmy mieszkanie od podstaw.




Czasy studenckie już dawno za nami, nowe obowiązki i koleje życiowe doprowadziły do zamiany naszego małego M2  na wymarzony domek. Poczuliśmy, że udało nam się, że w końcu znaleźliśmy swoje miejsce na ziemi. Swobodna przestrzeń, w końcu własna sypialnia. Po wprowadzeniu się na miejsce okazało się jednak, że meble i dawne sprzęty nijak pasują do naszych wyobrażeń o wspólnym domu. Uczciwie pisząc, to tak na prawdę nie "naszych", a "moich". Troszkę czasu mi zajęło, zanim przekonałam męża, że czas się pożegnać z nowoczesnym dizajnem w naszych kątach i pora na coś nowego. Coś, co tak na prawdę nowe nie jest. Zakochałam się bowiem w vintage, chabby chic i stylu prowansalskim. Marzą mi się białe meble, szare beże na ścianach, srebrzystości w dodatkach, delikatne pastele w kuchennych "przydasiach" wiosenną porą i miękkie poduchy pod plecami na puszystej białej kanapie. Ach... rozmarzyłam się:) A że męża mam kochającego, to zgodził się na owe rozwiązania. Popukał się tylko w czoło i stwierdził, że niedługo jego też będę chciała przemalować na biało:) 

Zobacz również

4 komentarze

  1. bardzo ładne mieszkanko.
    no i blog zapowiada się interesująco.
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, a ja właśnie przeglądając Twoje zdjęcia, pomyślałam sobie: "no, nareszcie u kogoś nie jest biało!" Sama lubię czerń, szarość i intensywne kolory. Białe wnętrza są piękne, ale do patrzenia i robienia zdjęć. Mieszkać wolę w ciemniejszej, dla mnie przytulniejszej przestrzeni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, ha! Te same słowa usłyszałam od męża: "niedługo mnie też będziesz chciała przemalować na biało:)"

    OdpowiedzUsuń

SUBSCRIBE NEWSLETTER

Get an email of every new post! We'll never share your address.