Lubię smak domowych posiłków. Świeże produkty, dorodne warzywa i aromatyczne zioła. Zdrowo, naturalnie i bez większego przeładowania potraw różnorodnymi mieszankami przypraw. Na wielki zbiór warzyw z mojego ogrodu nie mam co nawet liczyć, za to bez problemu wyhodowałam własne zioła.
Moja przygoda z własnym zielnikiem trwa już szósty rok, ale dopiero od dwóch lat suszę zioła na równi z ich zamrażaniem. Dlaczego? Zwyczajnie wszystko wcześniej zjadaliśmy na świeżo, a resztę mroziłam. Które zioła lepiej zamrozić, a które ususzyć? To już zależy od indywidualnych upodobań smakowych. Pisałam o tym tutaj, a dziś chciałabym Wam opowiedzieć moje wrażenia. Świeże zioła zbieramy od wiosny do jesieni, a kiedy to już zależy od danej rośliny. Niektóre zioła zbiera się jeszcze przed kwitnieniem, inne w trakcie.
W naszym ogrodzie posadziłam w tym roku cząber, oregano, bazylię, tymianek, natkę pietruszki, koperek i majeranek. Natkę pietruszki jak i koperek zdecydowanie najlepiej mi mrozić. Zawsze dokładnie płuczę rośliny i suszę delikatnie, ale dokładnie ręcznikiem papierowym. Potem drobno pokrojone przechowuję w słoikach w zamrażarce. W tym roku sporo się ich uzbierało, bo kilka litrowych słoików, a jeszcze natka rośnie w zielniku. Bazylię możecie zamrozić (całe listki) lub zrobić np. sól bazyliową:) Resztę, czyli cząber, oregano, tymianek i majeranek ususzyłam. Od rodziców i teściów dostałam po pięknym bukiecie mięty oraz małą gałązkę lawendy. Ususzyłam również wielkie baldachy kopru zakupionego w nadmiarze do ogórków. Wszystkie rośliny przebrałam z brzydkich liści, posortowane pozwiązywałam w małe bukieciki i powiesiłam na wolnym powietrzu pod osłoną naszego parawanu, gdzie panuje przyjemny cień.
Kilka przydatnych informacji, które znalazłam w sieci:
CZĄBER – suszyć całą część nadziemną, bądź tylko same wierzchołki pędów, wiązać w pęczkach i wieszać na sznurze lub rozkładać cienką warstwą na siatkach, w temperaturze otoczenia (nie wyższej niż35°C) w przewiewnym miejscu.
OREGANO - suszyć w całości, a następnie „ocierać”, czyli pozbawić łodyg zachowując kwiat i liście. Suszyć w temperaturze 35°C. Surowiec tzw. klasy pierwszej zachowuje swoją naturalną barwę. Świeże kwiaty oregano są tak samo jadalne, i tak samo smaczne jak liście.
TYMIANEK - ziele można suszyć w cieniu lub w suszarniach do 35°C. Mniejsze ilości można suszyć powiązane w pęczki, zawieszone na sznurkach. Tymianek schnie dobrze zachowując zieloną barwę liści.
MIĘTA - obrywać liście i suszyć je luźno rozłożone w temperaturze nie przekraczającej 35°C, wyższa powoduje znaczne straty w olejkach. Nie wolno suszyć jej na wolnym powietrzu lub w słońcu. Możemy przeprowadzić również jej drugi zbiór, wówczas suszymy już całe ziele wraz z łodygą.
MELISA – pędy można suszyć w całości lub obrywać liście i suszyć je cienką warstwą w miejscu ocienionym bardzo uważnie w temperaturze 35°C.Ziele powinno zachować swój swoisty kolor, nie może zczernieć.
LAWENDA – możemy suszyć w miejscach przewiewnych i zacienionych, rozkładając cienką warstwą lub w suszarniach ogrzewanych w temperaturze nie przekraczającej 35°C. Wysuszona powinna mieć ładną, naturalną barwę, zapach aromatyczny i przyjemny.
21 komentarze
Cudowna altana, mogłabym przebywać w takiej całymi dniami! :)
OdpowiedzUsuńZioła pięknie wyglądają, też nieraz coś suszę. Koniec końców jednak wolę zioła mrożone ze względu na lepiej zachowany kolor oraz aromat.
A dla mnie niektóre zioła po rozmrożeniu zupełnie tracą swój urok i zapach, są takie jakby rozpływające się. Jedyny plus to niezmieniony kolor. Za to koperek i pietruszka suszone zupełnie mi nie pasują, wolę mrożone:)
UsuńŚwietny pomysł, a ogród wygląda jak z bajki, jest tak magicznie :) Pojawia się i mój ulubiony styl skandynawski :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Teraz, gdy rozłożyłam moskitierę pod nasz pawilon zrobiło się w nim mega romantycznie;)
UsuńSporo tego zioła wyhodowałaś:-) W zimę będzie smacznie i aromatycznie. Nie ma to jak własne i zdrowe. Od lat nie używam "sztucznych przypraw" tylko ziółka i jak sie okazuje da się:-) Buziaki
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Nie lubię przesytu dostępnych na rynku mieszanek przypraw, po których nie czuć smaku jedzenia... Najczęściej używam tylko soli, pieprzu i własnych ziół, a nawet jeśli kupnych, to tych bez ulepszaczy.
UsuńBardzo pomocny post i piękne kadry :) Mój tymianek podczas suszenia niestety dosięgło słońce i listki nie są już zielone, ale cóż, człowiek uczy się na błędach i w przyszłym roku będę mądrzejsza. Tak myślę ;)
OdpowiedzUsuńNo pewnie! Ja susząc pierwszy raz... przesuszyłam, bo potem zioła smakowały jak siano;P
UsuńWow, ja zawsze podziwiam osoby, które znajdują w sobie zapał do uprawy ziół. U mnie na dziko wyrosła mięta i póki co to moje jedyne zioło w ogródku ;)
OdpowiedzUsuńNiektórzy mówią, że mięta to jak chwast prawie, bo potrafi się ogromnie rozrosnąć, ale takie chwasty to ja mogę mieć:D
UsuńAlez cudowne, pachnące miejsce:) Wszystkie suszki, na pewno będą przypominać wspaniałe letnie chwile...
OdpowiedzUsuńcudownego weekendu:)
Już zapakowałam je do słoiczków, pachną cudnie!!!
UsuńZiółka na zimę w sam raz :) Jak ja Ci zazdroszczę tego kawałka trawy, bo bardzo lubię po niej na boso pochodzić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na bosaka najlepiej:D
UsuńZiółka fajna sprawa, też lubię, tylko jakoś ręki i czasu do nich nie mam. Ale używam. U ciebie pewnie miło pachnie ziołami. Fajne miejsce.
OdpowiedzUsuńWspaniałe są takie własne zioła, zawsze bardzo się przydają i w stanie świeżym, prosto z donicy i zimą , ususzone. Smak i zapach potraw bajeczny :)))
OdpowiedzUsuńAltana przepiękna :)
Nie wyobrażam sobie mojej kuchni bez aromatycznych ziół:))
Usuńsuszyć suszyć trzeba a dzięki Twoim poradom będzie porządnie i poprawnie :-)
OdpowiedzUsuńziołowe bogactwo :)
OdpowiedzUsuńMi w tym roku zioła wysuszyły się już w doniczce :( Marzy mi sę kiedyś zasuszyć lub zamrozić swoje zioła. Może się uda, może już w następnym roku :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie wyglądają na prawdę bajecznie..
Ale ładnie u Ciebie - zielarko:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje pierwsze candy:)
Patrycja