dobre rady,
gabinet,
organizacja,
perfekcyjna pani domu,
simply life
Plusy i minusy pracy w domu
14:37
Praca w domu. Dla jednych wymarzona ciepła posadka w idealnym otoczeniu, pośród domowych pieleszy. Dla innych zmora i utrapienie, niekończące się nadgodziny i brak urlopów. Jak to jest naprawdę?
Zacznijmy od początku.
Oboje z mężem mamy to szczęście, że każde z nas pracuje na własny rachunek. Nie musimy codziennie rano zrywać się punkt szósta, czy nawet wcześniej, żeby jechać do centrum. Nasze centrum życia, pracy i odpoczynku jest w jednym miejscu - w naszym domu.
Oboje tak planowaliśmy, żeby w naszym obecnym domu znalazł się kącik do pracy. Znalazło się nawet więcej miejsca, bo pod dachem każde z nas ma własny gabinet. Mieszkamy tu niecałe 3 lata, a od prawie 5 lat (z małymi przerwami) pracujemy z domu i nie zawsze było różowo. Jak to zatem jest z tą pracą w domowych pieleszach? Warto? W Wasze ręce oddaję nasz mały rachunek sumienia i kilka wskazówek do przeanalizowania:)
1. Organizacja i systematyczność
Żeby pójść do pracy trzeba po pierwsze WSTAĆ. Czasem nie jest to łatwe zadanie, gdy po męczącej nocy (małe dzieci przychodzące do naszego łóżka - niemal codziennie!) trzeba ogarnąć się, oporządzić dzieci, posłać do przedszkola, coś zjeść i rozpocząć finalnie pracę. Dobra organizacja w tym przypadku to podstawa. Wczesne pobudki są kluczem, aby nie zacząć pracy grubo po 9:00 - co niestety wiąże się z jej zakończeniem o 17:00. Jeśli pobudka nie wypali, bądź jeśli dzień był poszatkowany z jakiś powodów, praca się przeciąga i po położeniu dzieci spać, otwieramy jej drugi rozdział...
2. Dojazdy
A raczej ich BRAK:)))) To zdecydowanie duży plus. Mieszkając na obrzeżach miasta unikamy korków do centrum oraz z powrotem. To naprawdę duuuży plus.
2. Miejsce do pracy
Jeśli mamy osobny gabinet, jesteśmy szczęściarzami. Jeśli nie potrzebujemy wielkiej pracowni, a jedynie wydzielone miejsce w zacisznym pokoju, mamy szczęście. Jeśli pracujemy w salonie, gdzie kręcą się obok domownicy, dzieci bawią się pod nogami, musimy mieć naprawdę dużo silnej woli i samozaparcia, aby sumiennie oddać się projektom. Wszystkie te stany przerobiliśmy na sobie i własny - USTRONNY - kąt do pracy to zbawienie.
3. Wyżywienie
Najlepiej byłoby przygotowywać sobie obiad na kilka dni naprzód. Robić to wieczorami, gdy dom śpi, aby szybko i sprawnie podgrzać go tylko kolejnego dnia i nie przerywać pracy. Taaak, tak by było najlepiej. A jak jest u nas? W naszym domu gotuję tylko ja. Z góry proszę nie piętnować mi tu mego męża, on po prostu nie umie i może to i lepiej;) A skoro już ja gotuję, to teoretycznie mogłabym to robić wieczorami. Ale po pierwsze - nie chce mi się, choć czasem się zdarza. Po drugie - lubię wszystko świeże, nie lubię odgrzewanych potraw, a zwłaszcza w mikrofali, której unikam jak ognia. Dlatego gotuję w trakcie dnia, rano nastawiam zupę, co jakiś czas doglądam nie przerywając pracy. Mięso najczęściej robię na dwa dni, dodatki zawsze gotuję tuż przed podaniem. I tak to wychodzi, że mniej więcej co dwa dni mam przerwę w ciągu dnia na gotowanie, którą "odrabiam" wieczorami. Mi to jednak pasuje. A zakupy zawsze najlepiej robić wieczorami lub z rana. Mamy to szczęście, że sklepy też mamy pod nosem i jak się czegoś zapomni to nie ma problemu. Oj nawet nie wiecie ile razy zdarzyło mi się wołać do męża: "misiu, a możesz wyskoczyć do sklepu?" - to tak w kwestii dobrej organizacji;P
4. Urlopy
Z tymi urlopami to jest tak, że teoretycznie możemy sobie zrobić urlop w każdym momencie, ale jak już go sobie zrobimy to: a) nikt nam za niego nie zapłaci, b) jesteśmy z pracą do tyłu, bo pracujemy zadaniowo. Dlatego dwutygodniowy urlop to spore obciążenie dla naszego budżetu, a czasem ciężko go zaplanować, bo zawsze jest w pracy coś do zrobienia.
Z drugiej strony można wykorzystać opcję pracy zdalnej i wyjechać gdzieś z rodziną , aby pracować i wypoczywać w innym miejscu. Wykorzystaliśmy tę możliwość kilka razy i było fajnie, choć zawsze osoba przy dziecku "trochę mniej" odpoczywa, niż by chciała;)
5. Dzieci
Praca w domu z dziećmi? Niemożliwe.
Jeśli spodziewaliście się innej odpowiedzi, słodzenia i wychwalania tego stanu pod niebiosa, to albo ja mam wyjątkowo wymagające uwagi dzieci, albo jestem mało zorganizowana. Albo wiecie co? Napiszę inaczej. Praca w domu z dziećmi pod bokiem jest możliwa, ale zupełnie nieefektywna. Kto pracuje zadaniowo, ten wie. Nie zrobisz - nie zarobisz. Gdy się pracuje z maluchem raczkującym pod nogami, ogarnia dom, zabawia się dziecko, próbuje ugotować obiad, to nagle te proste czynności stają się jak jazda na kolejce górskiej. Jak dobrze, że istnieją przedszkola, bo bym zwariowała. I nie zrozumcie mnie źle - problem nie leży w dzieciach, tylko w priorytetach. Dla mnie jako mamy, najważniejsze jest dobro moich pociech, mojej rodziny. Nigdy nie będzie inaczej. Mając dzieci w wieku przedszkolnym naturalne jest że dużo chorują (teraz na szczęście mniej) i pozostają pod moją opieką w domu. A wtedy nie pozostaje nic innego jak ponieść się tą kolejką górską hen daleko, odpuszczając przy tym pracę lub jak w naszym przypadku - pracować wieczorami choć trochę.
6. Życie rodzinne
Warto ustalić sobie na początku granice gdzie kończy się praca a zaczyna się życie rodzinne. Miotanie się gdzieś pomiędzy będzie nieefektywne i frustrujące dla każdej ze stron. Plusem jest, że widzimy się jako rodzina więcej, niż gdybyśmy znikali na długie godziny poza dom. Dzieci by były dłużej w przedszkolu, potem trzeba by było dojechać, chwila zabawy, kolacja i kładzenie spać. Przerabialiśmy to na własnej skórze i nam to nie odpowiada. Gdy nie musimy wybierać się do biura, jest mniejszy pośpiech, a przez to mniejszy stres. Można czasem z rana jeszcze poleżeć i potulić się z dzieciakami, zanim pójdą do przedszkola. Z mężem widuję się częściej i niekoniecznie musimy być odseparowani, możemy też robić sobie przerwę w tym samym czasie. Jemy wspólnie posiłki (najczęściej, ale zdarza się, że talerze wędrują do gabinetów). To my ustalamy co, gdzie i kiedy, więc jesteśmy bardziej dyspozycyjni w temacie wszelkich wizyt u lekarza czy chociażby dziecięcych przedstawień w przedszkolu. Dobra organizacja dnia pracy to efektywne wykorzystanie czasu, a dzięki temu pełniejsze życie rodzinne.
Jestem ciekawa jakie są Wasze doświadczenia związane z pracą w domu. Lubicie i korzystacie? Czy zrezygnowaliście po tygodniu jazdy górską kolejką? ;)
Ps. zdjęcia pokazują tzw. real life z naszego domu w godzinach pracy, czyli jak nie dzieci, to kot na głowie lub kolanach;)
Ps. zdjęcia pokazują tzw. real life z naszego domu w godzinach pracy, czyli jak nie dzieci, to kot na głowie lub kolanach;)
Pozdrawiam
Magda
38 komentarze
Jedno co mnie irytuje w pracy w domu to to, że ludzie wiedząc, że pracuje się w domu, bez żenady dzwonią po 22 lub przychodzą w niedziele popołudniem. I jeszcze zdziwieni, że my nie w pracy.
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście może być frustrujące... Mnie natomiast denerwują ci, którzy wiedząc, że ktoś jest w domu - ale pracuje, zupełnie jakby na to nie zważali, dzwonią na pogawędki. Skoro mają prace 8-16 w której się realnie nudzą, to nie znaczy to, że druga strona ma tak samo...
UsuńA to przepraszam, nie wiedziałam... więcej nie zadzwonię. Pozdrawiam
UsuńTo, że ludzie nie szanują granic to mnie nie dziwi ale najgorzej, że sama ich nie szanuję. Wysyłam e-mail o 24.00 to i widzą, kiedy pracuję. I choć obiecywałam sobie, że pracuję w ciągu dnia (bo szybciej, efektywniej, uczciwiej wobec siebie, męża, dzieci i klientów to wychodzi jak wychodzi.
OdpowiedzUsuńAla
A u mnie niekiedy nawet nie da się pogadać z klientami inaczej niż w godzinach wieczornych. To zależy od naszych układów z klientami, jaki model współpracy sobie wypracujemy i na ile sobie (i im) pozwalamy.
UsuńJak to w życiu- wszystko ma swoje plusy i minusy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dokładnie:) Pozdrawiam również!
UsuńOstatnio chodził mi ten temat po głowie, czyli porządny wpis o pracy w domu... Ja jestem ZA!:)
OdpowiedzUsuńJa też nie zamieniłabym tej formy pracy na żadną inną:)
UsuńPracy w domu nie ma końca, nawet wieczorem sprawdzam choćby maile, żeby poukładać w głowie, co jutro mam do zrobienia. Zgadzam się, że klienci dzwonią nawet w niedzielę :) Ale za nic w świecie nie chciałabym wrócić do gimnazjum, w którym uczyłam. Fakt, póki dziecko siedzi ci na kolanach a ty masz tyle do zrobienia to jest to dyskomfort pewien, ale wiecej jest plusów z pracy w domu niż minusów.
OdpowiedzUsuńTo prawda - taka praca nie ma końca. Dlatego pisałam o ustaleniu sobie wyraźnych granic, których trzeba się trzymać. Jeśli chcemy robić sobie przerwę na życie, a pracujemy przy komputerze, to wyłączajmy go i tyle. Mózg się musi czasem zresetować;) A jeśli chodzi o pracę z dzieckiem na kolanach, to była ona dla mnie o tyle trudna, że miałam wrażenie, że każdy tracił na takim układzie: dziecko miało mniejszą stymulację rozwoju, a ja mniejszą koncentrację i efektywność. Dlatego w moim przypadku praca taka miała sens, kiedy maluch spał, albo bawił się rzeczywiście w najlepsze, bez mojego udziału. Starałam się unikać jednak takich sytuacji.
UsuńPraca w domu ma swoje jasne i ciemne strony. I znam to z własnego doświadczenia. Tym bardziej podziwiam wszystkich, którzy na taką pracę się decydują. Zwłaszcza mając dzieci i niemały dom na głowie.
OdpowiedzUsuńMnie denerwowały tylko głupie docinki znajomych i rodziny, a brzmiały one mniej więcej tak: "Co ty robisz całymi dniami? Przecież siedzisz w domu..." :(
Dla wielu osób niestety wciąż praca w domu nie brzmi poważnie... To tak samo troszkę jak twierdzenie, że matki nic nie robią, bo przecież tylko siedzą z dzieckiem w domu. Oba przypadki są równie niesprawiedliwe oceniane przez społeczeństwo.
Usuńja teraz przerabiam opcje kolejki gorskiej :)..od 6 miesiecy na macierzynskim i jednoczesnie rozkrecam dzialalnosc jak najmocniej bo po urlopie juz wiem ze czeka mnie wypowiedzenie bo zlikwidowano moje stanowisko... na szczescie ja jestem nocnym markiem, dopiero kolo 23 przychodzi do mnie wena i moge sie skupic wiec dzialam wieczorami a w dzien staram sie odespac gdy core wydam na spacer z babcia lub popoludniu z pracy wraca tata :) i jakos to sie kula narazie :) niby niezbyt fajnie sie wydaje ale jak pomysle ze mialabym wrocic na etat to mnie skreca...
OdpowiedzUsuńNooo to podziwiam! Trzymam za Ciebie kciuki i pamiętaj, że ta kolejka górska w którymś momencie w końcu zwalnia:)))
UsuńPraca w domu ma plusy i minusy, ale z pewnością jest dla ludzi zdyscyplinowanych.
OdpowiedzUsuńJa i mój mąż bardzo często pracujemy w domu i całkiem fajne nam to wychodzi.
Ważne, żeby mieć swoje miejsce do pracy, bo to bardzo ułatwia życie.
Ja ze swoimi maszynami do szycia i całą górą tkanin muszę mieć oddzielne pomieszczenie, ale równie często pracuję z laptopem na kolanach, siedząc w fotelu w salonie :)
Myślę, że wszystko zależy od dobrej szeroko rozumianej organizacji :)
Fajnie, że tyle osób pracuje z domu:) Ps. ja również lubię zmieniać miejsca, w których w danym dniu pracuję, nie raz zdarzyło mi się siedzieć pod kocem na kanapie czy przed kominkiem i tak mi było z tym dobrze! :D
UsuńA ja lubię wyjść do pracy, a potem zamknąć drzwi do biura- i z niej wrócić, do domu, do rodziny. I mieć popołudnie dla siebie,nie mieć na głowie "zadnia", które zaprząta mi myśli. Tak wolę :))
OdpowiedzUsuńU nas niestety się tak nie da do końca - mamy dość elastyczne zawody z mężem i musimy się dostosowywać pod klienta. A gdy zbieramy się w domu już wszyscy popołudniami to staramy się wyłączyć myślenie o pracy, na ten nasz wspólny czas.
UsuńOj tak....trzeba być zdyscyplinowanym. Wiesz ja mam taki tryb, że pracuje po południami.... to już w ogóle porażka, bo często do południa muszę do zajęć się przygotować, wiadomo, pranie, obiad, dziecko, więc czasem mam wrażenie, że pracuję od 6-24. Ah z tymi pracami:)
OdpowiedzUsuńJoasiu, tak jak Ci pisałam ostatnio - z małym dzieckiem to zawsze jest full roboty. Nie miej do siebie pretensji, ten cięższy okres kiedyś minie, dzieciaki szybko rosną, więc należy łapać te chwile:))
UsuńA to dopiero, u mnie też dziś był post o pracy w domu... :) Organizacja i dyscyplina to słowa klucze. A bywa przecież rożnie... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA to żeśmy się zgrały:D
UsuńO tak, praca z domu jest tak samo przyjemna, co wymagająca. Wie o tym każdy, kto choć raz próbował:) Podsuwam tekst o wyjątkowo przyjemnej pracy z Tajladnii, może kogoś natchnie:)
OdpowiedzUsuńMój małż by tak chciał:)) Tylko ja nie mogę, bo jestem tu trochę uwiązana...
UsuńPracowałam w domu ok. 2 lat. Teraz pracuję w biurze. Wszystko ma swoje plusy i minusy. W biurze latem mam klimatyzację, w mieszkaniu miałabym upał, bo nie stać mnie na klimatyzację. W biurze pracuję od 8 do 16 i "nie wchodzę do pracy" po godzinach pracy. Jak pracowałam w domu czułam się jakbym pracowała non stop. Ale mogłam wtedy wcześniej skończyć pracę i zaczynać pracować o której chciałam - teraz tak nie mam, ale przywyczaiłam się :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsza zasada to - dobra organizacja i konsekwencja! Wyznaczenie sobie limitów czasowych i zadania. Masz rację z tym wstawaniem... ;) - a to nie jest łatwe, bo przecież "w domu jestem" ;P.
OdpowiedzUsuńWszyscy domownicy muszązrozumieć,że to , że"się siedzi w domu", nie oznacza, że w tym czasie można plotkować, godzinami pić kawę czy wypełniać milion innych obowiązków, ale.... jest też druga strona medalu: pracujesz w domu - to zadbaj o to, żeby praca miała swój początek i koniec. Jakieś określone godziny. Najgorzej jeśli doprowadzi się do takiego stanu,że cały dzień jest się pod telefonem i cały dzień sprawdza się nieustannie skrzynkę mailową. .. i cały dzień jest się gotowym do odpisywania na maile... bo tego pozostali domownicy mogą nie znieść ;)
Pozdrawiam i trochę zazdroszczę waszej rodzinnej organizacji :)
Dużo ludzi ma dziwne przekonanie, że jak siedzisz w domu to nic nie robisz. A pracować w domu? kto to słyszał ;p
OdpowiedzUsuńMi marzy się taka praca na własny rachunek, nie koniecznie do końca w domu, ale także w domu. Do tego dążę. Zdaję sobie sprawę, że wytrwają tylko Ci zorganizowani i konsekwentni, dlatego zdecydowałam się kroczyć ku tej opcji :)
Doskonale Cię rozumiem Madziu. Zorganizowanym trzeba być bardzo. Ja też pracowałam w domu, nie majac jeszcze dzieci, a i to było bardzo trudno. Mimo tego tęskni mi się za tą formą....
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrowienia wakacyjne ślę!
nigdy nie pracowałam w domu ale 200 m od domu już tak i nie było to dla mnie dobre rozwiązanie bo cały czas czułam się "jak na własnym podwórku"..nie czułam,że jestem w pracy bo przez okno galerii w której pracowałam widziałam sąsiadów,wpadała mama z synem,czasem mąż..jednym słowem ja akurat potrzebuje się na te 8 godzin odciąć od spraw domowych,zmienić otoczenie,nawet sam moment dojazdu do pracy lubię gdy mam chwile na pobycie ze sobą i swoimi myślami..a dodatkowo jako pedantka wiem,że będąc w domu nie dałabym rady skupić się na pracy bo wołałyby mnie brudne okna czy niewyprasowane pranie..
OdpowiedzUsuńDla mnie bardzo ciężkie jest rozgraniczenie godzin pracy ... gdy jest wolna chwilka, w każdym momencie można podejść do biurka i jeszcze coś skrobnąć, albo odejść od biurka, żeby cos zjeść ... to jest mój największy problem ...
OdpowiedzUsuńbużka
Ja niestety nie znam tego uczucia bo jestem typowa korporacyjna biurwa:-) Zazdroszczę takiej możliwości i sama chętnie bym z takiej opcji skorzystała. To moje marzenie więc robię wszystko aby się spełniłio. Za to dobra organizacja w korpo to też podstawa bo jako jedna z niewielu wychodzę z pracy punkt 17 - robię wszystko aby nie zostawać po godzinach i pędzę do domu do rodziny. Za to mój mąż pracujący w domu często jeszcze w tym czasie siedzi przy kompie...a ja wychodząc z biura myślami jestem już gdzie indziej co z kolei przy własnycm biznesie jest trudniejsze. Wszystko ma swoje plusy i minusy, najważniejsze to pozytywne myślenie i dobra organizacja. Buźka.
OdpowiedzUsuńWszystko ma plusy i minusy. Ja mimo dojazdów chetnie wychodzę z domu i "odpoczywam" w pracy.
OdpowiedzUsuńJak we wszystkim są i wady i zalety... ale dla mie praca w domu byłaby idealna!
OdpowiedzUsuńuściski Madziu
Skąd ja to znam:) Tyle że jeszcze dzieci nie mamy, ale też obydwoje z mężem pracujemy jeden tydzień w miesiącu w domu i jest naprawdę ciężko:) Pranie, gotowanie i sprzątanie pomiędzy projektami, czy modelowaniem to u nas normalka:) Ale sto razy bardziej wolę taką formę pracy niż etat u kogoś:) Pozdrawiam Ala
OdpowiedzUsuńMoje dwuletnie bliźniaczki są naszczęście grzecznymi dziećmi więc praca z nimi u boku to sama przyjemność :) swoją drogą to niewyobrażam sobie tak małych dzieci posłać do przedszkola :/
OdpowiedzUsuńA ja pracuję i w pracy i w domu, w zasadzie od rana do wieczora z małymi przerwami :-( Jestem nauczycielką. Od kilku lat marzy mi się inna praca ale nie mam odwagi.
OdpowiedzUsuńWszystko można w jakiś sposób pogodzić. Najważniejsza jest dobra organizacja i optymalizacja czasu.
OdpowiedzUsuń