, , , ,

Zielone ukojenie

10:38


Zapraszam dziś ponownie do naszego ogródka. Od początku maja tam nas można znaleźć najczęściej. Dzieci bawią się w piaskownicy, mąż kosi trawnik, ja sadzę i porządkuję grządki. Pełna sielanka. Prawie... Niestety kilka ostatnich dni było dla nas bardzo ciężkich. Nie wchodząc w przykre szczegóły w zeszłym tygodniu byłam z córką w szpitalu:( Ogromny strach o dziecko uwalnia szereg emocji i ustala priorytety. Każda wspólnie spędzona chwila nabiera nowego znaczenia. Wciąż przeżywam ten przykry wypadek, wciąż próbuję zapomnieć... Szczęście w nieszczęściu skończyło się dobrze i tylko wspomnienia pozostały. Jednak czas zwolnił dla mnie swoje tempo. 


W tym trudnym dla nas okresie, każdy ukojenie odnalazł na ogrodzie. Dzieciaki biegają jak szalone, co oznacza nic innego jak świetny humor i dobre samopoczucie. Rodzice relaksują się każdy na swój sposób, czy to z książką w ręku, czy porządkując nasze "włości". Wyciągnęliśmy stary stół i leżaki, a przestrzeń tarasu znów otuliły miękkie poły pawilonu. Jest znów cicho  i spokojnie (oczywiście gdy dzieciaki nie dokazują;).

Po lewej sałata i rzodkiewki, których połowa wylądowała już w warzywniku. Po prawej ziołowy las z tymianku, cząbru i majeranku.
Dwa tygodnie temu zrealizowaliśmy zeszłoroczny pomysł na niewielką przesłonę ogrodową. Od roku w garażu czekały obie kratki, ale jakoś zabrakło czasu na jego realizację, zapewne z powodu remontu;) To przepierzenie to kolejne zadanie z listy spraw nadprogramowych, którą konsekwentnie zmniejszam. 
Żałuję, że nie zrobiliśmy tego wcześniej, ale nie wiedzieliśmy jak się za to zabrać. Jak się okazało, wykonanie takiego zacisznego zakątka okazało się bardzo proste. Za radą mojej koleżanki, z zawodu architektki krajobrazu, dokupiliśmy słupy i metalowe kotwy, które trzeba było wbić w ziemię. Potem wystarczyło włożyć słupy w otwory kotew i zamontować kratki wkrętami do drewna. Oczywiście drewno trzeba było wcześniej zabezpieczyć i całe to malowanie było najdłuższe podczas pracy nad kącikiem. 


Początkowo chciałam pomalować wszystkie płotki i drewniane elementy na biało, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Choć bardzo mi się marzyły takie białe dekoracje, stwierdziłam, że nie będzie to dobrze wyglądało. Ogródek jest stosunkowo mały i dzięki tamu, że nie jesteśmy zbyt mocno odgrodzeni od sąsiadów, mamy poczucie że ta nasza przestrzeń powiększa się niejako o ogródki sąsiadów. Widoki się łączą i tworzą wspólną kompozycję. A skoro tuż za płotem różne drewniane elementy były już w brązach, nagle białe słodkie płoteczki i dekoracje wyglądałyby dość dziwnie. A przynajmniej tak mi się wydaje;) 

Śniadanko z widokiem na grządki:) A na grządkach pełen urodzaj. Szczypiorek aż ucieka z grządki!
Moje grządki, przysposobione zaledwie kilka tygodni temu, dają już pierwsze plony. Pierwszy zerwany bukiet rukoli wylądował w sałatce. W weekend przepikowałam kolejną rozsadę rzodkiewki, która już niedługo będzie gotowa do schrupania. Wiedzieliście, że jej liście są o wiele bardziej bogate w witaminy niż popularna korzeń? Tych z supermarketu bym raczej nie jadła, ale moje z własnej grządki, na pewno spróbuję:) Moja sałata w końcu wypuściła pierwsze listki i była na tyle duża, że w weekend wysadziłam ją bezpośrednio do gruntu. Jeśli jej ślimaki nie zjedzą i wyrośnie, to będzie mój mały sukces;)

Doniczkowa uprawa rozsad i rukola:)
Nowy warzywnik w pełnej krasie:) Od lewej: poziomki, sałata, rzodkiew, natka pietruszki i znów rzodkiewki.

U mnie dziś piękny dzień, więc ubieramy zaraz z córką nasze ogrodowe klapki i lecimy bawić się, podlewać i doglądać naszych małych roślinek. W tym momencie zielony kolor jest dla nas lekiem na wszelkie smutki.

Pozdrawiam serdecznie
Magda


Zobacz również

27 komentarze

  1. Dobrze, że córeczka wyszła cało z tego wypadku. Też lubię spędzać czas na "porządkach" w ogrodzie. Kącik zaciszny i z pewnością miło w nim zjeść coś pysznego. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, ogródeczek, chocby najmniejszy, ale to jednak własny kawałek ziemi :-) klimatyczne miejsce :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez działam w warzywniku. Fajne sa własne warzywka.
    Ta ogarniająca zieleń, listeczki, trawka , cudnie jest !!!!
    A co do malowania, to zawsze można pomalować na biało a potem na brązowo. I tak co dwa, trzy, cztery lata trzeba odnawiać malowanie. Ja spróbowałam w ubiegłym roku pomalować na biało pergole w ogrodzie i nie żałuję. pozdrawiam i życze zdrowia dla córci, wyobrażam sobie Twój lęk , ściskam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah dzięki Bogu, że z Małą juz dobrze!
    A ogródek, nasz na razie zarasta trawą, chwilowo środek jest ważniejszy do skończenia:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Madziu, cieszę się że chwile grozy masz już za sobą. Ogródek macie śliczny. Bardzo zazdroszczę Ci Twojego warzywniaka, nie ma to jak zieleninka z własnego chowu. A tarasie, bardzo przytulny. Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
  6. Madziu, cieszę się że chwile grozy masz już za sobą. Ogródek macie śliczny. Bardzo zazdroszczę Ci Twojego warzywniaka, nie ma to jak zieleninka z własnego chowu. A tarasie, bardzo przytulny. Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
  7. Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło i córunia zdrowa .
    Świetne migawki ogrodowe, super warzywniczek i cudne miejsce wypoczynkowe :) Na takim tarasie z prawdziwą przyjemnością się odpoczywa :)
    Pozdrawiam cieplutko, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Relaksujcie się, zasłużyliście. Pogoda piękna wiec trzeba korzystać. Buziaki dla Was :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Magda widać że masz db ręke do kwiatów zapraszam więc do mnie ;-)
    zdrówka życzę
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny ogród. Cudownie to wygląda. Wyrośnie pewnie z tego niezły zieleniak :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobają mi się grządki ogrodzone płotkiem, bardzo ładnie wyglądają tak zaaranżowane :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze, że z Twoim skarbem wszystko dobrze:) To najwazniejsze!
    A w twoim ogródku pięknie i zielono:)
    uściski kochana

    OdpowiedzUsuń
  13. Madziu... aż mnie brzuch zabolał, gdy przeczytałam o pobycie w szpitalu z dzieckiem. To jedna z najgorszych okoliczności, jakie mamie mogą się zdarzyć. Wiem. Postaraj się teraz szalenie błogo i zielono wykorzystać ten czas z maleńką;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ech...nie ma co złego wspominać, tylko zapomnieć szybciutko i cieszyć się radością maluchów biegających po ogrodzie...I to JAKIM ogrodzie...przepiękny jest...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ile ja bym dała za własny ogródek... :) Mała rzecz a cieszy.
    Świetnie zagospodarowaliście przestrzeń w swoim, a warzywa rosną jak oszalałe :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pięknie A jaki dopieszczony ten ogródek :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko! Przykro mi bardzo, nawet sobie nie chcę wyobrażać co musieliście czuć. Nie ma nic gorszego niż strach o swoje dziecko. Za to Wasz ogród jest fantastyczny! Pięknie tam macie, widać, że wkładacie w niego mnóstwo pracy i serca:)) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  18. Widać, że masz serce do prac ogrodowych :) Piękne miejsce do relaksu. Bardzo mi przykro bo jednak strach o dziecko jest czymś koszmarnym, ale dobrze, że się wszystko jest już w porządku :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajnie się prezentuje warzywnik. Nie ma to jak własne sałaty czy rzodkiewki, a nie te sklepowe naszpikowane chemią. A jeszcze jak można wyjść sobie do takiego ogródeczka i na bieżąco zerwać, cóż więcej trzeba. Ja po zakupie mieszkania mam przed blokiem malutki placyk pod oknem i był tylko wysypany kamieniami ozdobnymi, więc postanowiłam jakoś go zagospodarować. Co prawda jeszcze tam nie mieszkam, ale chciałam żeby już fajnie przed wejściem wyglądało. Zasadziłam tuję szmaragd, hortensje niebieskie i wrzośce. Pod nimi wyłożyłam specjalną przepuszczalną folią, żeby chwasty nie wyrastały. Narobiła się moja moja mama i tato, bo mi dali zakaz schylania, żebym malucha nie uciskała. Wyglądało super. Sąsiad po tygodniu stwierdził, że tuja mu nie odpowiada, kwiaty są ok ale tuja nie i po 10 dniach po wsadzeniu iglaczka już nie ma. Znikł, została po nim dziura. Szlak nie trafia, że ludzie tak postępują. Nie ma jak w domku, za ogrodzeniem. A i fajnie takie warzywniaki wyglądają i jak smakują. Mało kwiatów widzę u Ciebie. Chyba nie jesteś ich miłośniczką?
    Życzę dużo zdrówka dla Małej i spokojnego wypoczynku na ogrodzie.
    Pozdrawiam
    Kasia G-G

    OdpowiedzUsuń
  20. :( :( :( Biedna Kruszynka :( całe szczęście wszystko skończyło się dobrze :)
    Ogródek piękny :) Tylko niech pogoda pozwoli na tarasowe lenistwo :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ładnie prezentują się sadzonki i ogródek.
    Człowiek się cieszy kiedy małe nasionka zaczynają kiełkować i wszystko pięknie się rozwija.
    Dobrze że wypadek zakończył się dobrze, życzę zdrówka i wspaniałych owocow z grządek

    OdpowiedzUsuń
  22. Pięknie, sielsko!!
    Sama jestem mamą i nawet nie chcę sobie wyobrażać co musiałaś przeżywać, ale dobrze, że to już tylko wspomnienie...

    Zapraszam do siebie - www.domnaskrajulasu.blogspot.com i przyznaję bez bicia ;) płytki w kuchni zgapione od Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Te Twoje zdjęcia dodają ukojenia nawet mi:) Ładnie tam u Was. Życzę dużo takich beztroskich, radosnych chwil z rodziną!
    Pozdrawiam cieplutko
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobrze, że wszystko jak piszesz miało pozytywny finał:) Cudowny kącik stworzyłaś, a co do warzywniaka jestem pod ogromnym wrażeniem :) pozdrowienia dla całej Waszej Rodzinki, aga

    OdpowiedzUsuń
  25. Podziwiam Twoje ogrodowe wyniki, ja się nie znam na pikowaniu (chyba, że na maszynie ;) ani na rozsadach. U nas dziadek sadzi warzywniak ;-) U Ciebie wygląda pięknie,a drewniane płotki są takie naturalne. Cieszę się, że córeczka wyszła cało z wypadku. Życzę Wam zdrowia :-*
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń

SUBSCRIBE NEWSLETTER

Get an email of every new post! We'll never share your address.