agd,
perfekcyjna pani domu,
post sponsorowany,
współpraca
Nie warto tracić czasu... lepiej go sobie wygenerować!
11:01
Nie wiem czy znacie taki
schemat, ale u mnie pojawiał się on wielokrotnie. Późny wieczór,
ewentualnie wczesny ranek, a mąż nagle oznajmia "kochanie...
potrzebuję na jutro/dziś/teraz/ZARAZ wyprasowaną koszulę...".
Nie bez powodu użyłam w tym jakże znanym mi zdaniu tyle
wielokropków. Otóż zdradzę Wam pewien sekret. Nie lubię
prasować. To dla mnie najmniej wdzięczna praca domowa. I mój mąż
o tym doskonale wie. To drażliwy temat, zwłaszcza gdy tylko ja
umiem prasować. Ale co z tego, jak śmigasz tym żelazkiem w tę i z
powrotem, pocisz się i gimnastykujesz, a na ubraniu nadal widać
zagniecenia. Jak nie z jednej strony, to za chwilę z drugiej wyłażą.
Zmora moja i utrapienie duszy perfekcjonistki. Świat byłby
piękniejszy, gdyby ktoś to robił za mnie. Niestety nie mam się co
oszukiwać, prasowanie to mój obowiązek.
Od kilku tygodni nie jest to
jednak przykry obowiązek. To niesamowite, ale cuda się zdarzają! I
nie – nie jest to coś w stylu "mąż mnie wyręczył",
bo o takim cudzie mogę sobie tylko pomarzyć;) Dzięki współpracy
z marką Tefal w moim domu pojawił się GENERATOR PARY. Brzmi poważnie, nie? I dobrze, bo to zupełnie nowa jakość,
nieporównywalna ze zwykłymi żelazkami. Nie tylko inaczej wygląda
niż standardowe żelazko, ale też inaczej działa, choć cel
pozostaje ten sam. Szybkie i dokładne prasowanie.
Warto wyjaśnić parę
spraw już na początku. Na rynku dostępne są trzy rodzaje urządzeń
do prasowania. Są to żelazka parowe, żelazka z generatorem pary
(mylnie zwane generatorami pary) oraz generatory pary pod wysokim
ciśnieniem. Każde z tych urządzeń działa w inny sposób i daje
inne rezultaty podczas prasowania. Żelazko chyba każdy zna, zatem
co to takiego ten generator pary pod wysokim ciśnieniem? Jak to
działa? Czym te urządzenia różnią się od siebie i czemu
prawdziwy generator pary jest taki wyjątkowy? Obejrzyjcie krótki
filmik i oceńcie sami:
I teraz już wszystko
wiadomo!
Ja od kilku dni żyję
pełną parą, ponieważ stałam się szczęśliwą posiadaczką
generatora pary Pro Express Total GV8960 marki Tefal. To cacko
posiada bardzo duże ciśnienie pary, wyrzut pary pod jeszcze
większym ciśnieniem oraz pokaźnych rozmiarów pojemnik na wodę. W
końcu nie trzeba uzupełniać go co chwilę, jak to ma miejsce w
przypadku zwykłych żelazek.
Zobaczcie też jakie
funkcje ma najbardziej wypasiona wersja z pięciu dostępnych:
Ja jestem pod wrażeniem,
wiedząc co potrafi moje cacko!
PARA BUCH!!!
Gdy otrzymałam generator
pary do testów, byłam lekko sceptyczna. Wprawdzie słyszałam
wiele dobrego o tego typu urządzeniach, ale nie do końca wierzyłam
w ich "magiczną moc".
Był późny wieczór,
powinnam pójść spać, ale ciekawość wzięła górę. Wyciągnęłam
z szafy najbardziej wygnieconą koszulę męża, co to zagniecenia
można godzinami prasować i nadal je widać. Podłączyłam
urządzenie, ustawiłam jednym przyciskiem parametry prasowania i...
nie mogłam uwierzyć. Zagniecenia niknęły w oczach. Kurcze, brzmi
jakbym jakąś bajkę Wam opowiadała, w końcu tyle się ich
dzieciom na dobranoc naczytałam, że może mi już taki wzorzec
został w głowie;) Ale nie! TO DZIAŁA!!! Ja, która nienawidzę
prasować, nie mogłam się oderwać od generatora pary. Pobiegłam
po inne koszule i z jeszcze większą łatwością je uprasowałam.
Myk, myk, ślicznie, pięknie. Para buchała pod wysokim ciśnieniem,
aż w salonie zrobiło się jak w tropikach. Kolejnego dnia wzięłam
się za grubszy kaliber. Uprasowałam mięsiste pokrowce na krzesła
z grubej bawełny. Ustawiłam moc na maxa i poszło szybko i gładko,
nawet największe zagniecenia. Mąż tylko się dopytywał z
niedowierzaniem, czy to na prawdę tak świetnie działa. Co więcej,
stwierdził że muszę go nauczyć bo on sam chce spróbować! Boziu,
cuda się jednak zdarzają! Już się nie będziemy sprzeczać o
nieuprasowaną koszulę, ani kto to zrobi... Oj nawet nie
podejrzewacie jakie wojny się o to u nas toczyły;)
Ta historia się jeszcze
nie kończy. Pod stopę mojego Tefala wpadły kolejno: bawełniane
poszewki, grube zasłony, lniane bieżniki, dziecięce malutkie
ciuszki, moje sukienki i delikatne koszulki. Wszystko, dosłownie
wszystko generator Tefala uprasował genialnie. Słuchajcie, gdybym
miała takie urządzenie, kiedy się mój syn urodził, to bym nie
rzuciła w diabły tego prasowania ledwo po miesiącu. Przy drugim
dziecku nie chciałam już zupełnie tracić czasu na zbędne stanie
przy desce do prasowania i śliczna i piękna była tylko uprasowana
wyprawka... Wolałam przeznaczyć wolne chwile na zabawy ze starszym
synkiem i spacery w ciągu dnia z niemowlakiem. Szkoda czasu na
nieefektywne prasowanie!! Zdecydowanie wolę go zamienić na czas
poświęcony rodzinie:) I nie, nie będzie tu na blogu perfidnej
reklamy z moimi dziećmi w tle lub pomagającymi mi przy prasowaniu
albo bawiącymi się pod deską do prasowania. Co to to nie. Żadnej
ściemy! Jeszcze nie zwariowałam, żeby ryzykować poparzeniem
dziecka!!
Mój sposób na
prasowanie? Spokojny poranek lub najlepiej wolny wieczór. W tle gra
muzyka lub leci ulubiony serial. Koniecznie wygodny stół do
składania na bieżąco uprasowanych już rzeczy. Obok filiżanka
dobrej herbaty albo malibu na wzmocnienie;) I oczywiście nie obędzie
się bez generatora pary Tefal, aby mieć więcej czasu na życie
pełną parą:))
Post powstał w ramach kampanii reklamowej.
23 komentarze
Znowu Tefal... Czy warunkiem otrzymania tego urządzenia była publikacja postu 19.11? Na mnie takie zasypanie spamem de facto dyskredytuje firmę... Szkoda, że rykoszetem obrywacie Wy, ciekawie piszące o wnętrzach, blogerki
OdpowiedzUsuńHm... dziwne. Nie zauważyłam ani spamu, ani żeby ktokolwiek oberwał.
UsuńBardzo fajny wpis, przeczytałam w całości, choć jest środek nocy i już dawno powinnam spać! :) My od przeprowadzki już nie prasujemy - piorę na niskich obrotach i rozwieszam ubrania od razu na wieszakach. Mi to wystarcza :)
fajna sprawa ,ale chyba kosztowna , ja nienawidzę prasowac brrr wrrr
OdpowiedzUsuńTak, trochę kosztowna, ale uważam że warto.
UsuńBardo podoba mi się wpis :). Nie ma co ukrywać - prasowanie to temat obecny w każdym domu. Dużo ostatnio tej tefalowskiej reklamy, ale.... może to rzeczywiście fajny sprzęt? Przyznaję: nie cierpię prasowania!! Dlaczego? Bo mam stare, beznadziejne, nie-prasujące żelazko, które doprowadza mnie do ostateczności. Prasuję tylko to co muszę. Domownicy jakoś mi to wybaczają. Moment, w którym jestem bliska wybuchu jest wtedy, gdy wyprasuję jakiś nowy uszytek, robię fotę z przeznaczenim na bloga, oglądam tą fotę w komputerze i ..... widzę NADAL zagniecenia !!!... chyba napiszę list do Mikołaja w sprawie generatora pary ;). Ciekawe czy byłam wystarczająco grzeczna ;P
OdpowiedzUsuńDzięki, cieszę się:) Post jest od serca, a nie z przymusu podjęcia współpracy, choć jej warunki takie a nie inne;) Sprzęt jest świetny, w życiu bym nie pomyślała, że kiedyś polubię prasowanie. Ja zagniecenia zawsze widziałam na koszulach męża, ledwo uprasowanych... A potem te baczne spojrzenia teściowej...;)
Usuń:)
UsuńAle u Was ładnie:)
OdpowiedzUsuńu mnie prasowanie należy do męża a ja go czasem tylko wyręczam gdy się biedak z powodu nawału pracy nie wyrabia i w sumie nawet lubię to zajęcie,włączam sobie ulubiony serial,oznajmiam synowi,że teraz mama prasuje i w ciszy i spokoju macham sobie żelazkiem oglądając tv :)
OdpowiedzUsuńTv do prasowania najlepsza, ja wolę prasować kiedy dzieci już śpią, bo mi nikt pod nogami nie biega;)) Ps. fajny masz podział obowiązków:))
UsuńJak ja nie lubię prasować:)
OdpowiedzUsuńDostrzegłam cudne niebieskości u Ciebie Madziu:)
ściskam gorąco:)
hehehe, też zwróciłam na nie uwagę :D
UsuńDzięki dziewczyny! To moje nowe zdobyczne perełki z Włocławka. Taki mały old school:)
UsuńOj i ja nie lubię prasować a już najbardziej koszul mężowych ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O fajnie Ci, pojdzie Ci szybciorem :)
OdpowiedzUsuńIdzie, idzie, najlepszy dowód na to że wczoraj też prasowałam, akurat koszulę... syna:)
Usuńnie cierpię prasować... niestety muszę, bo mój M. woli pójść w pogniecionym, niż prasować ;/ a ja do tego dopuścić nie mogę :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle - my, kobiety, strażniczkami dobrego wizerunku naszych mężczyzn;)
UsuńJa też nie lubię prasować, szczególnie, że muszę to robić wieczorem, gdy dzidzi śpi, a wolałabym ten czas przeznaczyć na relaks, czyli tworzenie ;-)) Jednak mąż, który uważa, że nie najlepiej mu idzie prasowanie - czasem mnie w tym wyręcza. A koszule przeważnie prasuje sobie sam :-*
OdpowiedzUsuńchyba jak większośc nieznszę prasować, wiec zbieram do momentu kiedy już muszę bo nie mam wyjścia
OdpowiedzUsuńNie lubię prasowania ... dlatego tym zajmuje się mąż :-) ,ale skoro Kochana Tobie tak wspaniale idzie .. to może taki kosz bym podrzuciła ? ;-)) Hihihi
OdpowiedzUsuńUściski !
I nic nie przejmuj się opiniami ,że post sponsorowany .. każdy by chciał mieć parę puff :-))
ale fajna sprawa!
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy, smaczny, post :)
Kurcze fantastyczne urządzenie, podoba mi się. Zwłaszcza to malibu na wzmocnienie, sama jeszcze nie próbowałam bedę musiała. :D:D
OdpowiedzUsuń