Tik-tak, tik-tak.
Zegar tyka, minuty mijają.
Tik-tak, tik-tak, z minut nagle robią się godziny. Dzień pędzi jak szalony.
Ale zacznijmy od początku. Pobudka rano, nie inaczej.
Nie, nie jestem rannym ptaszkiem. Jak wstanę "za wcześnie" nie można mnie dobudzić, a wieczorem padam na pysk.
Mąż odwozi syna do przedszkola, kochany jest, że daje mi chwilę pospać.
Elektroniczna niania mruga na niebiesko. Córka domaga się matki. Tu, teraz, naTENtychmiast.
Myjemy ząbki, ubieramy się, jemy śniadanie. Ot, tak jak wszyscy, nic nadzwyczajnego.
Ale uwaga, teraz następuje zwrot akcji. Tik - tak, zegar puka się w czoło mówiąc - matka, już czas! Ubieramy się i młodsza pociecha na kilka godzin jest wśród rówieśników. Przeżywam to bardziej niż Ona...
Tik - tak, pędzę, lecę z powrotem do domu. Odpisuję na maile, wysyłam maile, projektuję, rysuję, modeluję, tu zupkę nastawię, tam z odkurzaczem przelecę. Tik-tak. Trzy godziny mijają jak szalone. Biegiem po córę (po co iść te kilkadziesiąt metrów, skoro to czas zabiera?). Córka radosna, nie chce iść do domu. Chyba jej tam dobrze;) Wracamy nieśpiesznie. Zatrzymujemy się nad każdym kwiatkiem, krzaczkiem, motylkiem i pszczółką. Zegar na chwilę zwalnia.
Tik-tak. Czas na posiłek. Córka je z rozmachem Pablo Picasso. Ktoś wie jaka jest przewaga mebli białych nad ciemnymi? Brud widać od razu i nikt się nie pomyli gdzie ma zetrzeć. W naszym przypadku w promieniu 1 metra... Tik-tak. Boszzze to już 15ta? Dobrze, że dziecko śpi, jeszcze czas aby coś dalej popracować, ewentualnie wolną ręką machnąć drugie danie. Tik-tak. Znów zmiana tematu. Wracają chłopaki. Dom aż huczy od testosteronu i zabaw, które przyprawiają mnie o zawał;) Tu należy czas przyspieszyć do prędkości światła, zmaksymalizować ilość zadań i zdążyć policzyć do 10 zanim emocje z nas wykipią.
Pauza. Tak - to już dwudziesta godzina. Godzina ciszy. Robaczki śpią, dom otrząsa się z wcześniejszych godzin intensywnego użytkowania. Oj tak, u nas nic nie leży w jednym miejscu dłużej niż kilka minut. No, chyba że dzieci nie dosięgają;)
Tik-tak. To jeszcze nie koniec. Znów siadam do roboty. Samo się nie zrobi, nie? Ulubiona herbata w ulubionym kubku, czasem przekąska i lecimy dalej. A czas leci...
Tik. Stop. Dochodzi dwudziesta druga. Mam dość, padam, teraz chwila dla mnie. Czas na wyciszenie. Tylko czemu chodzę jak nakręcona i jak przegnę to spać nie mogę???
Czasami się boję, że biorę na siebie za dużo. ALE od czego jest życie? Żeby leżeć i pachnieć?
Nie umiem, nie potrafię i nie chcę. Korzystam ze wszystkiego i daję z siebie wszystko. Po to żeby nie żałować żadnej minuty, żadnego cholernego tik-tak.
Nasz tydzień w pigułce.
Do tego co na zdjęciach należy doliczyć grypę żołądkową, która dopadła nas w zeszły weekend oraz moje potworne zmęczenie.
Czyżbym wzięła na siebie za dużo?? Nieee niemożliwe;)
I co ja tu jeszcze robię, przy komputerze o północy?
Dlaczego czas tak pędzi???
Jutro organizujemy parapetówkę. W końcu i parapet w kuchni był wymieniany to i można;)
Ciasta, w liczbie sztuk trzech, już upieczone:)) Lista zakupów na jutro zrobiona, a długa niczym papier toaletowy. Jak uda mi się dorwać aparat to zrobię jakąś relację. Chyba, że nie zdążę bo wszystko zjedzą:P Oby chałupa przeżyła najazd!;P
Do następnego!
M.
28 komentarze
Fajnej, wesołej parapetówy życzę.
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam, dzień jak co dzień. Któregoś dnia miałam dość i wszystko mnie drażniło aż M. prawie na kogucie pędził ze spotkania, wszak spotkanie o 19, to i czas na niego był.
pozdrawiam
Oj jak bym czytała opis mojego dnia :))
OdpowiedzUsuńBywają dni, zwłaszcza teraz gdy nastała jesień, że dopada mnie totalne zmęczenie. Chęci do działania są, ale sił witalnych brak :)
Wtedy sobie myślę...byle do wiosny :)))
Udanej imprezy !
Tik-tak...
OdpowiedzUsuńCzasu wiecznie brak ;)
Pozdrawiam !!!
Ach ten wieczny harmonogram dnia i tik tak w tle..:) nasze życie ... Niech tak trwa .. Udanej i szalonej parapetówy:)
OdpowiedzUsuńŚwietna organizacja :) Matka potrafi :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMożna? Można! :) tylko czasem baterie trzeba doładować :)
OdpowiedzUsuńOooo...:) czyli normalka:))) z obowiązkowym brakiem czasu dla siebie:) a jak:) regularnej chwili wytchnienia życzę:)ja się uczę:)
OdpowiedzUsuńWiesz chyba mamusie już tak mają... Czas leci, pędzi, szaleje, wszystko jesteśmy w stanie zrobić, do momentu aż zauważymy, że przecież wykonałyśmy i wykonujemy codziennie ogrom dobrej roboty:) Ja już czasem tego nie ogarniam, a w głowie jeszcze tyle planów, pomysłów. Dzieci nie odpuszczają, jakby twierdzą, że i jeszcze tamto mama da radę, praca maksymalnie eksploatuje a doba po prostu za krótka. Życzę wielu sił i dalszych takich szaleństw, które jednak są dla nas miłe;)
OdpowiedzUsuńnawet mi nie mów, ostatnie 4 miesiące zleciały mi jak 4 tygodnie :/
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita Madziu!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem ilosci przetworów kochana! A te gofry to też bym zjadła!:):):)
powodzenia i sił życzę i ściskam
wszędzie tak samo. czas pędzi :)
OdpowiedzUsuńps. zapraszam na moje candy!
Cudowne, prawdziwe chwile dnia codziennego:-)
OdpowiedzUsuńPięknie to ujęłaś...jak ja to rozumiem.
OdpowiedzUsuńPoczwórna mama :)
To chyba zależy jakie są priorytety;) jesteś niesamowita !
OdpowiedzUsuńudanego biesiadowania;)
pozdrawiam cieplutko
Ech, my matki na traktorach... :))
OdpowiedzUsuńNormalnie jakbym czytała o sobie...matka wariatka! :))) Wszystko zrobi,załatwi,ogarnie,ugotuje,poprasuje i jeszcze nigdy się nie skarży :) Myślę,że to kwestia charakteru...i po trochę wychowania. Ech,żeby ta doba jeszcze tak dłuższa była...dużo dłuższa?
OdpowiedzUsuńa na starość - to samo z wnukami :) Jesteś mega, masz super dom i rodzinkę :) Udanej parapetówki, isz
OdpowiedzUsuńFajnie opisałaś swój dzień...takie tik tak jest u większości z nas i myślę, że dobrze...choć czasami chciałoby się powiedzieć po prostu STOP !!!!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Ci życzę, takiego jak lubisz najbardziej:)))
Kochana czuję to samo, gdy w głowie jeszcze setki rzeczy w kolejności czekają na swój moment, a czas ucieka nieubłaganie ... Życie trzeba brać garściami :) Szkoda dnia, godziny, minuty ... trzeba jednak znaleźć chwilkę na mały relaksik :) Bo jak my jej nie znajdziemy, nasz organizm sam się upomni i wtedy będzie to trwało troszkę dłużej :)
OdpowiedzUsuńcałuski
Ojej - mam tak samo:) mam wrażenie , że to już nawet nie dni tak uciekają - a tygodnie. Jeszcze niedawno było lato, a tu już od ponad miesiąca trwa rok szkolny. Jak ten czas zmusić, aby zwolnił ??? Pozdrawiam, Ania z Maronkowa.
OdpowiedzUsuńoj czas za szybko leci i to zdecydowanie... pamietam jak zaczynałam studia a teraz zaczynam ostatni rok :) prześliczne zdjęcia! :) pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńgratuluje zorganizowania :) mam nadzieję, że i mi się uda jak już będę miała dzieciątka :)
OdpowiedzUsuńpiękny dom :) jestem tu pierwszy raz, ale na pewno jeszcze zawitam :)
Wow, masz naprawdę piękne mieszkanie - szczególnie podoba mi się kominek i salon. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj tak, matki mają wieele na głowie, ale może by tak bardziej ojców zaangażować? Wstaję o 6, zbieram siebie, obie córy, robię śniadanie, rozwożę do żłobka i przedszkola, potem spóźniona najczęściej, do pracy. Wracam, szybkie zakupy biegiem, odebrać znów obie, w domu jesteśmy na 18, ogarnąć wszystko trzeba, jedzenie jakieś machnąć, wykąpać, uspać, robi sie 21-22, to jeszcze pranie poskładać, nastawić i rozwiesić kolejne, kuchnię ogarnąć, robi się północ, i już myślę o pobudce o 6... a gdzie pan mąż, a wraca np o 21 z pracy, rano się wyśpi, ech, ciężkie to życie i masz rację, przecieka przez palce, tik-tak:(
OdpowiedzUsuńKobieta potrafi. Szalona mama jestes, ale czytajac to widac ze uwielbiam ten szalony tryb zycia.
OdpowiedzUsuńJa jesli mam stres, sporo na glowie to wykonam prace ponad plan, ale jak tylko jest wiecej czasu to oj, nie wszytsko tak szybko idzie.
pozdrawiam
Doskonale rozumiem to, o czym piszesz. Mój czas pędzi nieubłaganie, ostatnio znajomi rzucili temat sylwestra i nie mogłam uwierzyć, że faktycznie może już pora zacząć o tym myśleć.. Grunt to dobra organizacja, bo inaczej można zwariować :)
OdpowiedzUsuńO tak zdecydowanie zegar za szybko odmierza czas :-(. Oby zwolnił. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA swój dzień na codzień opisałaś bosko :-).
Przyjemnie czyta się o Waszym codziennym życiu, o tej normalności, która nie zawsze jest normalna ;) Ja też wychodzę z założenia, że życie jest za krótkie na wolne działanie, choć czasem lubię, kiedy nic się nie dzieje. Byle nie za długo :)
OdpowiedzUsuń