Lubicie siedzieć w kuchni? Ja uwielbiam. Dlatego na razie tutaj przeniosłam moje nowe centrum dowodzenia. Własnie z tego miejsca piszę nowe posty i zaglądam na Wasze blogi :) Przestawiłam stół w kuchni i jak się okazało, nadal się mieścimy. Jak widać wystarczy mi laptop, gorąca herbata (tu już ją kończę ;)) oraz... kot. Kotka Scarlett to mój nieodłączny towarzysz. Nie wiem jak to się dzieje, ale ZAWSZE kiedy przysiądę, choć na małą chwilę, to w trzy sekundy znajduje się na moich kolanach! A kiedy muszę pójść, ona siedzi dalej w tym samym miejscu. Bo miejsce, które lubię ja, automatycznie staje się jej ulubionym. Czy muszę dodawać, że w nocy śpi w moich nogach? Zimą to najlepszy termofor :)
A co się stało z poprzednim centrum dowodzenia? Jest w remoncie :) Jestem bowiem w trakcie malowania ostatniej już części starych mebli, czyli sekretarzyka! To był ostatni dzwonek, żeby wyszlifować drewniany blat, by nie musieć pylić potem w domu. Za mną już kilka warstw farby i nie mogę się doczekać, kiedy w końcu schowam resztę bałaganu: pędzle, młotki, kombinerki czy szlifierkę. Na razie mam dość malowania tych wszystkich zakamarków, istna mordęga! Jak się cieszę, że to już finał :)
Miłego wieczoru Wam życzę!
Magda
29 komentarze
U mnie pod krzesłem leży zawsze pies... Zawsze był pies pod krzesłem, ale dodatkowo też kot na kolanach... Niestety po tragicznej śmierci ostatniego kota, nie bierzemy kolejnego, bo mąż, straszliwy alergik, powiedział pas... Już nigdy więcej tabletek od alergii... A mnie tak zal... Dlatego bardzo Ci zazdroszczę... i czekam na sekretarzyk... Pozdrowienia mocne :-)
OdpowiedzUsuńten kot "robi" całe zdjęcie:) bosko!
OdpowiedzUsuńUwielbiam stół w kuchni/jadalni!! Ogólnie u mnie w domu życie się przy nim toczy od samego rana do wieczora :) Kitka masz ślicznego i trochę Ci go zazdroszczę,niestety mój mąż nie chce o kocie słyszeć...mamy psa i świnkę morską a ta jak kot się łasi i łazi za nami :)))
OdpowiedzUsuńCzekam na nowe miejsce dowodzenia! Buziak
Mój też nie chciał słyszeć o kocie, ale zrozumiał moją desperację, kiedy pewnego zimowego wieczoru ratowałam kota z opresji i chciałam go koniecznie przygarnąć:) Może jeszcze da się namówić;)
Usuńmiałam kiedyś identycznego kotka :)
OdpowiedzUsuńU mnie kuchnia to też domowe centrum dowodzenia. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Scarlett pięknie pozuje :) Burka spała z nami w nogach tylko jak była mała, teraz już mogę o tym praktycznie zapomnieć. Czekam w takim razie na sekretarzyk w kolejnym poście :)
OdpowiedzUsuńMoje centrum dowodzenia jest w łóżku ;) Zawsze mi zimno, więc najchętniej nigdy nie wychodziłabym spod kołdry. Całe szczęście, że wynajmujemy nieduże mieszkanie i do kuchni mam naprawdę blisko, bo gorąca herbata to priorytet :)
OdpowiedzUsuńoj mi też zawsze zimno! Pozdrowienia od zmarzlucha:D
UsuńZapowiada się wspaniale, choć centrum z kuchni też taaakie apetyczne:) Ja tez lubie blogowac z kuchni, choć mam 2 na 3 metry kwadratowe tej kuchni i mam tylko mini blat:) Ale nawet taka kuchnia bywa centrum dowodzenia:) Czekam na dalsze efekty prac:)
OdpowiedzUsuńZacznę od kotki , bo uwielbiam te mruczki :-) W takiej kuchni sama bym posiedziała :-) Ciekawa jestem efektu końcowego Twojej ciężkiej pracy !
OdpowiedzUsuńJa tam też lubię przesiadywać w kuchni,jeszcze jak mnie ktoś odwiedzi na pogaduchy i kawusię,to zazwyczaj zasiadamy przy kuchennym stole :)
OdpowiedzUsuńTaki koci termofor fajna sprawa.I pomruczy uroczo czasem :)
Kotka urocza :) Spodobałaby się mojemu Alexowi :) A centrum dowodzenia jak najbardziej w pozytywnym miejscu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam spędzać czas w kuchni. Nie tylko lubię w niej pitrasić i piec słodkości, ale też popijać herbatkę i tworzyć nowe posty. No i oczywiście odwiedzać blogi... Kącik jadalniany kochana prześliczny. I jeszcze ten kociak uroczy super. ściskam cieplutko
OdpowiedzUsuńCentrum dowodzenia,wyglada fajnie. A kociak śliczny,pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńlubiłam siedzieć w kuchni do momentu, aż ustaliliśmy z mężem że usimy ją wyremontować. Teraz nie lubię już na nią patrzeć bo nie mogę doczekać się zmiany. A zmiana ma być duża więc muszę czekać do wiosny...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla kota!
uuuu to czekam na wiosnę:D u nas też planujemy spory remoncik, ale póki co cieszę się tym co już udało się zrobić:)
UsuńCentrum dowodzenia pierwsza klasa ;)
OdpowiedzUsuńHihi świetnie wygląda ten kot za stołem :D
OdpowiedzUsuńCudowny blog :) Wielkie uznania dla Ciebie piękne rzeczy tworzysz. Szkoda że człowiek w śród tego pędu nie ma czasu na zajęcie się tak miły rzeczami.
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie :) Gdybym nie mogła znaleźć czasu w tym całym pędzie, o którym piszesz, to chyba bym zwariowała ;) Zatem polecam serdecznie :)
UsuńJa to jestem pod wrażeniem tego tła , nowej szaty graficznej zwaliłaś mnie z nóg;) Zakochałam się "w Tobie" na nowo:)
OdpowiedzUsuńhehe, dziękuję Ci kochana, bardzo miłe wyznanie;)
UsuńNasz Stefan też zawsze "towarzyszy" mi gdy pracuję, albo łapą na klawiaturze, albo na kolanach - jak był mały sypiał na włączonym laptopie
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy - Liebster Blog Award - pozwoliłam sobie nominować Cię :)
dziękuję serdecznie:*
UsuńMoja Fionka też zawsze mi towarzyszy. Wystarczy, że wyjdę z mieszkania na kilka minut, zaraz miauczy :)
OdpowiedzUsuńKuchni na razie jako takiej nie posiadam, mam aneks kuchenny, ale jestem w trakcie kupna mieszkania i zapewne ta część naszego domku będzie moją ulubioną. Uwielbiam gotować, piec, dlatego też już doczekać się nie mogę kiedy aneks zamienię na piękną dużą kuchnie z prawdziwego zdarzenia :-)
Ps. przepiękne tło masz na blogu ;-)
Pozdrawiam
zwyczajna.codziennosc@gmail.com
Fajne tu u Ciebie, będę zaglądała pozdrawiam, sekretarzyk wyszedł super :)
OdpowiedzUsuńTymczasowe miejsce dowodzenia też jest urokliwe! A kotka śliczna, pomiziałabym :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jest extra a koty wiedzą kiedy zapozować ;).
OdpowiedzUsuń